Poświąteczne morderstwo

 Poświąteczne morderstwo

Rupert Latimer


    Uwielbiam świąteczne kryminały, więc w momencie kiedy zobaczyłam tytuł i opis książki, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Wujek Willie nie jest ulubioną postacią w rodzinie. Został zaproszony do bliskich na święta, ponieważ wszyscy myśleli, że odrzuci to zaproszenie. Jakie jest zdziwienie wszystkich, kiedy wujek przyjmuje zaproszenie i zjawia się w domu Rhody i Franka Redpath.
    Już od pierwszych stron bohaterowie dywagują nad tym, w jaki sposób można pozbyć się wujka z tego świata. Jest to dość zaskakujące, jak i również niepokojące. Te rozmowy prowadzone były przez wszystkich bohaterów, we wszystkich miejscach, w jakich miała miejsce akcja. Wujek Willie jest bardzo charakterystycznym bohaterem w porównaniu z innymi. Wyróżnia się charakterem, postępowaniem i ogromną energią życiową. Państwo Redpath postanawiają wykorzystać obecność krewnego do podniesienia swoich notowań społecznych, bowiem wszyscy z okolicy bardzo chcą poznać ich gościa. Wujek Willie to barwna postać ze względu na małżeństwa jakie zawarł. Każdy z gości w jakiś sposób pragnie przekonać go do swoich pomysłów. Kiedy wujek zostaje znaleziony bez oznak życia, zaczyna się wyścig o testament.
    Sam pomysł na akcję bardzo mi się podobał. Niebanalny, zaskakiwał w wielu miejscach. Niestety  "Poświąteczne morderstwo" nie trafi na listę moich ulubionych książek do czytania w okresie świątecznym. Jest tak za sprawą stylu pisania, który zupełnie nie oddaje czasów, w jakich została osadzona akcja.  Mam wrażenie, że dobór słownictwa był bardzo współczesny, a tylko niektóre powiedzenia miały nadać całości klimatu i charakteru. Niestety, jak dla mnie było tego za mało i nie łączyło się dobrze ze współczesnymi określeniami. Kolejnym minusem jest to, jak bardzo bohaterowie są do siebie podobni pod względem charakterów i zachowania, przez co dość ciężko było ich odróżnić od siebie. Ogromnie irytował mnie sposób, w jaki stróże prawa zabrali się za rozwiązywanie sprawy. Niedbalstwo, bałagan ignorowanie śladów oraz zakładanie, że wszyscy zgromadzeni są niewinni. To wszystko sprawiło, że podczas czytania miałam poczucie bałaganu i braku uporządkowania wątków. Nikt z bohaterów ani stróżów prawa nie przywiązywał zbytniej uwagi do wujka Willego, liczyło się tylko to, kto dostanie testament i dlaczego. Oddelegowani do sprawy funkcjonariusze bardziej przejmowali się tym, aby swoimi podejrzeniami nikogo nie urazić niż tym, aby odkryć prawdę. 
    Podsumowując, pomysł podobał mi się ogromnie ze względu na liczne zwroty akcji, zaskoczenia, nowe odkrycia. Niestety sposób realizacji nie trafił do mnie, a szkoda, ponieważ miałam duże nadzieje w związku z tym tytułem. Humor autora niestety nie szedł w parze z moim, a szkoda.
OCENA 3/5

                                                                                                            Natalia, Lubię To Czytam


Komentarze

Popularne posty