Strażnik Tresaonu

                        Strażnik Tresaonu

Maciej Ruszel

        Monotonna nocna warta w ułamku sekundy zmieniła się w koszmar. Atak demonów, pod osłoną nocy zamienił się w krwawą scenę. Veana, kapitan straży na wyraźny rozkaz przełożonego wydostaje się z oblężonego miasta, aby ostrzec ludzi i króla przed nadciągającym złem. 
           Granica między dobrem a złem jest tak nikła, że momentami zaciera się, Sporo wydarzeń i działań podjętych przez armię ludzi wywodzi się z założenia, aby zło złem zwalczać. Zmora, wyklęty bohater przeszłości królestwa, staje się ogniwem łączącym dwa światy, jednocześnie będąc ostatnią szansą na ratunek. Przyjaźń, której podstawą są trudne przeżycia, odwaga  i wojna, stała się dla bohaterów czynnikiem bardzo istotnym. 
         Autor mocno skupia się na dokładnym opisie scen batalistycznych. Są one lekko chaotyczne, jednak należy zwrócić uwagę, na precyzję, z jaką opisuje dynamizm sylwetek i ruchów. Momentami odnosi się wrażenie, jakby bohaterowie zastygali w danej pozie w powietrzu, mimo iż zadają śmiertelne ciosy. Rozpraszająca jest nagła zmiana perspektywy. Nie ma wyraźnie zaznaczone w dialogach, kto z kim rozmawia, przez co momentami z dialogów demonów przenosimy się do zamku i debaty doradców króla. Czytelnik musi się mocno skupić, aby zauważyć moment przejścia i zmianę rozmówców. 
         Pomysł na fabułę ciekawy. Przygody bohaterów łączą się z częścią batalistyczną. Postacie nie są de facto dobre lub złe. Każde ich zachowanie ma motywację, jednak nie jest ona na pierwszy rzut oka oczywista. Zmora postrzega równowagę świata zupełnie inaczej niż cała reszta, przez co jest niezmiernie interesujący. Całość prezentuje się całkiem dobrze.
OCENA 3,5/5

                                                                                                           Lubię To Czytam



Komentarze

Popularne posty