Strażnik Tresaonu - wyzwanie przyjęte

                         Strażnik Tresaonu

                                                      Wyzwanie przyjęte

Maciej Ruszel

Zastanawialiście się kiedyś, jaką rolę odgrywa korekta w procesie wydawniczym książki? Jak bardzo można ingerować w twórczość Autora? Uważam, że zadanie przed jakim staje korektor, jest bardzo trudne, ponieważ podczas poprawy tekstu i dbania o wszystkie aspekty techniczne, nie może zatracić stylu pisania Autora, ani charakteru i klimatu książki. Podjęłam wyzwanie od wydawnictwa Novae Res aby sprawdzić, jak zmieniła się książka po ostatniej korekcie. Jak pamiętacie, jakiś czas temu napisałam dla Was recenzję książki “Strażnik Tresaonu”. Teraz, po jej premierze, przeczytałam ją jeszcze raz, aby określić, ile wniosła do tekstu ostateczna korekta. Jeśli jesteście ciekawi efektu końcowego, zapraszam 😊  

Recenzja: 

Monotonna nocna warta w ułamku sekundy zmieniła się w koszmar. Atak demonów, pod osłoną nocy zamienił się w krwawą scenę. Veana, kapitan straży na wyraźny rozkaz przełożonego wydostaje się z oblężonego miasta, aby ostrzec ludzi i króla przed nadciągającym złem.  

           Granica między dobrem a złem jest tak nikła, że momentami zaciera się. Sporo wydarzeń i działań podjętych przez armię ludzi wywodzi się z założenia, aby zło złem zwalczać. Zmora, wyklęty bohater przeszłości królestwa, staje się ogniwem łączącym dwa światy, jednocześnie będąc ostatnią szansą na ratunek. Przyjaźń, której podstawą są trudne przeżycia, odwaga i wojna, stała się dla bohaterów czynnikiem bardzo istotnym. -----> Ten balans jest bardzo ciekawy dla Czytelnika, ponieważ ja sama, momentami łapałam się na tym, że nie wiedziałam po której stronie bariery stoją poszczególni bohaterowie i czy ich zachowania wynikają ze zdrady, jakiej się potajemnie dopuścili. Bohaterowie zmieniają się, jednak nie zatracają charakterystycznych dla siebie cech, mimo iż u niektórych zostały one lekko przytłumione. Wciąż są bardzo wyraziści, charakterni, nie stapiają się z tłem grupy, do której należą.  

         Autor mocno skupia się na dokładnym opisie scen batalistycznych. Są one lekko chaotyczne, jednak należy zwrócić uwagę, na precyzję, z jaką opisuje dynamizm sylwetek i ruchów. Momentami odnosi się wrażenie, jakby bohaterowie zastygali w danej pozie w powietrzu, mimo iż zadają śmiertelne ciosy. -----> Sceny batalistyczne są bardzo trudne do napisania. Bardzo mocno i świadomie należy kontrolować akcje i poczynania poszczególnych bohaterów. Na uwadze również trzeba mieć dynamizm postaci i sytuacji, w jakiej się znaleźli. W książce jest wielu bohaterów, więc tym trudniejsze zadanie przed Autorem. Ostatecznie starcie jest bardzo obszerne i stanowi znaczną część książki. Tak, jak już wspominałam, w momencie ruchu bohaterowie zdają się być zawieszeni w przestrzeni. Uważam, że Autor napisał to świetnie, tak szczegółowe opisy zdarzają się bardzo rzadko, a jednocześnie są bardzo ciekawe dla Czytelnika. Nie ma się poczucia, czytania tego samego. Czytelnik może dokładnie śledzić co poszczególni bohaterowie w danym momencie robili na polu bitwy, jednocześnie z ogromną precyzją kształtując sobie przed oczami, układ ich sylwetek przy zadawaniu ciosów, upadkach. Autor postawił sobie wysoką poprzeczkę, ponieważ ostatnia, rozstrzygająca bitwa napisana jest bardzo szczegółowo oraz obejmuje wiele postaci. Autor przedstawia plany bitewne każdej ze stron i stara się je jak najdokładniej odwzorować. Duży plus za to, że akcja dzieje się zarówno na lądzie, jak i w powietrzu, a więc kontrola nad akcją i bohaterami musiała być jeszcze dokładniejsza i bardziej świadoma. 

Rozpraszająca jest nagła zmiana perspektywy. Nie ma wyraźnie zaznaczone w dialogach, kto z kim rozmawia, przez co momentami z dialogów demonów przenosimy się do zamku i debaty doradców króla. Czytelnik musi się mocno skupić, aby zauważyć moment przejścia i zmianę rozmówców. -----> Nic nie denerwuje Czytelnika bardziej, niż ciągłe zmiany perspektywy, gdzie koniec końców nie wiadomo kto z kim rozmawiał i dlaczego. Część tego zamieszania była udziałem tej książki przed korektą. W wersji finalnej jest znacznie lepiej, chociaż zdarzają się niejasne fragmenty. Biorąc jednak pod uwagę objętość tej książki, nie odgrywają one znacznej roli. Bardzo interesujące są również momenty, kiedy podczas walki wszystko zamiera i wraz z bohaterami zamiera Czytelnik. Te momenty są ciekawym zwolnieniem akcji, wyciszeniem wrzawy wojennej. Stają się tym bardziej cenne, im bardziej dynamiczna staje się akcja. W tej książce niewiele jest takich momentów, dlatego stają się miłą odmianą od ciągle pędzącej akcji. 

         Pomysł na fabułę ciekawy. Przygody bohaterów łączą się z częścią batalistyczną. Postacie nie są de facto dobre lub złe. Każde ich zachowanie ma motywację, jednak nie jest ona na pierwszy rzut oka oczywista. Zmora postrzega równowagę świata zupełnie inaczej niż cała reszta, przez co jest niezmiernie interesujący. Całość prezentuje się całkiem dobrze. ----> Bohaterowie wciąż pozostają na pograniczu dobra i zła, często naginając się w jedną lub w drugą stronę. Jak już wcześniej wspominałam, daje to ciekawy efekt, trzyma Czytelnika w napięciu i zaskakuje, we fragmentach, kiedy następuje nagły zwrot akcji.  

Podsumowując, “Strażnik Tresaonu” nabrał ostatecznego kształtu i pewnej lekkości w czytaniu. Książka przed korekta była dobra, jednak po niej stała się gruntowną całością, bardziej spójną. Czyta się ją szybciej, dynamiczniej, nie napotykając po drodze większych nieścisłości oraz znacznie płynniej. A Wy, czy mieliście okazję czytać książkę przed i po korekcie? Jeśli tak, koniecznie dajcie znać jakie były Wasze wrażenia 😊 


                                                                                                              Lubię To Czytam




 

Komentarze

Popularne posty